Nie jestem włosomaniaczką, nie uważam że użycie szamponu z silikonem to grzech, nie znam dokladniej składów kosmetyków, nie faszeruje się witaminami, suszę włosy suszarka a kiedy mam na to ochote wyprostuje je lub pofaluje. Mniej jednak dbam o swoje włosy ponieważ je zapuszczam. Dowiaduję się ciągle różnych ciekawostek i uczę na błędach. Jednym takim był wybór olejów i sposób ich używania.
Moim pierwszym olejem był olejek kokosowy Vatika, zakupiłam go dwa lata temu ponieważ był tak wychwalany na wizażu. Jak to się stało że niedawno dowiedziałam się ,że jest on głównie polecany dla włósów niskoporowatych ?
Moim pierwszym olejem był olejek kokosowy Vatika, zakupiłam go dwa lata temu ponieważ był tak wychwalany na wizażu. Jak to się stało że niedawno dowiedziałam się ,że jest on głównie polecany dla włósów niskoporowatych ?
Być może dlatego nie zaobserwowałam po nim babyhair, bądź przyspieszenia porostu, jednak olejek nie zaszkodził mi aż tak bardzo, tak jak już kiedyś pisałam, jestem pewna że bez niego moje włosy wysuszyły by się na wiór. Nie należy więc całkowicie kierować się opinia innych , można jedynie brać je jak sugestie.
Olejek migdałowy który również opisywałam , że nie zdziałał u mnie kompletnie nic, ponoc jest idealnym olejkiem dla moich włosów . Dlaczego więc nie zauważyłam żadnych zmian po stosowaniu go? Być może źle to robiłam ? Zawsze uważałam- im więcej tym lepiej. Dziś jednak po próbach i błędach muszę zaktualizować swoja opinie na temat olejków...
Sposób w jaki wcześniej nakładałam wszelakie olejki to wysmarowanie całego porostu włosów w olejku tak aby każdy włos topił się w nim. Myślalam że im więcej tym lepiej, i myślę że wcale nie zaszkodziłam swoim włosa jednak... ostatnio wypróbowałam metodę olejowania przez atomizer oraz rozcięczenie ojeków w wodzie (co kiedyś kojarzyło mi się ze zmniejszeniem działania olejku) .
.Po jakiś 15 minutach zauważyłam że włosy są suche i wchłoneły cały olejek, jednak aby nie przesadzić znów z jego ilością na włosach nastepną warstwę zaaplikowałam na końce włosów. Ta warstwa wchłaniała się już wolniej, i ostatecznie włosy nie wchłoneły olejku do końca co dało mi dużo do myślenia, jak dotychczas przesadzałam z olejowaniem włosów. Włosy zaplotłam w warkocz i zostawiłam na cała noc.
Taka metoda olejowania podoba mi się jeszcze bardziej, a serum które sobie sporzadziłam jest lekkie i nadaje się jako mgiełka na końce po umyciu włosów. Efekt nabłyszczenia , nawilżenia oraz odzywienia widać dopiero teraz, tak że zwracam honor i słodki migdałku witaj na dłużej .....:)
Na drugi dzień również zaczełam eksperymentować i tym razem nadszedł czas na wcierkę z czosnku.
Bardzo ładnie na jego temat napisała koleżanka w tym wątku :
Ja więc postanowiłam wypróbować czosnek w takiej mieszance :
pół ząbka czosnku rozgniotłam i zalałam gorącą woda około 70ml , mając pod ręka również suszoną ostrą paprykę wsypałam dosłownie troszeczke do mojej miksturki. Poczekałam aż woda ostygnie a nastepnie wtarłam ja mała gąbeczką w skóre głowy (niestety nie mam już pustej buteleczki z atomizerem która zdecydowaie ulatwi sprawe). Nie odczułam pieczenia, zapach czosnku unosił się wokoł mojej głowy jednak nie był aż tak bardzo mocny.
Mam zamiar stosować taka wcierke godzinę przed każdym myciem tak więc około 2-3 razy w tygodniu. Dodatkowo wzbogacę ja o świeżo starty imbir.
Wcierka ma pobudzić ukrwawienie mojej skóry głowy, zapobiec wypadaniu włosów, wzmocnić je a jeśli będę miała szczęście może i przyspieszy mi porost włosów.
W niedalekiej przyszłości , jesli zobaczę efekty po wcierce czosnkowej wypróbuje również olej czosnkowy a jego przepis to :
Olej czosnkowy
Do 3/4 szklanki oliwy z oliwek dodaj przekrojone 2 ząbki czosnku, przelej do słoika lub butelki, zakręć, odstaw w ciemne miejsce. Po dwóch tygodniach specyfik jest gotowy do użycia. Wcieraj go w skalp. Przechowuj w lodówce.
Do oleju można dodać swieżych liści rozmarynu, bądź wcierke o której pisałam - można przygotować na herbatce rozmarynowej jednak trzeba pamietać że posiada ona lekko pomarańczowy kolor co kończy sieęna włosach blond bardzo źle :)
Sa to tylko eksperymenty , jeśli zobaczę efekty być może zostanę przy czosnku na dłużej , jeśli jednak nie będzie żadnych efektów nie będzie mi sie chciało bawic w to, wmawiając sobie że taka wcierka bardzo dobrze działa na moje włosy, tak jak pisałam nie jestem włosomaniaczką, poświecanie dużo czasu oraz pieniedzy byle by odzywiać włosy naturalnie nie jest dla mnie- choć kiedy tego bardzo chciałam. Jednak uważam że z czasem jest to już lekka przesada :) Oczywiście patrze aby kosmetyki miały mało silikonów, olejuje swoje włosy, odżywiam proteinami, staram się nie palic ich co dzień, nie farbować zbyt czesto, szukam ciągle skutecznego sposobu na porost włosów i rownież lubie od czasu do czasu zabawić sie w babcie zielarke lecz uważam że włosy są po to aby je mieć , nie są one zabytkiem w muzeum którego nie można dotknać :)
Efekt końowy :
Po wymyciu włosów i wysuszeniu zostaje tylko delikatny zapach czosnku który mija po jakis 1-2 godzinach. Skóra głowy lekko zaczeła mnie swędzieć dopiero przy nakładaniu odzywki po myciu.
W efekcie końcowym włosy sa nawilżone i latwe w rozczesaniu. Olejowanie poprzez psikanie włosów serum rozwodnionym polecam zwłaszcza leniuchom, oraz osobą bez włosómańactwa, poniewaz jest to bardzo szybka i prosta czynność nawilżająca włosy ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz